Szukaj na tym blogu

niedziela, 30 stycznia 2011

Start

Pomysł na założenie bloga zrodził się bardzo spontanicznie, jeszcze tydzień temu bym w to nie uwierzył. Potem 2 dni zbierałem się na napisanie pierwszego posta, co w końcu czynię. Jest to moje pierwsze tego typu przedsięwzięcie, nie czytałem żadnych poradników, nie ćwiczyłem, po prostu ewentualni czytelnicy wylądują na moim poligonie doświadczalnym.Co prawda raczej nie natkną się na miny ortograficzne, ale nieraz obleje ich sarkazm, zbombardują kontrowersyjne poglądy i przejadą czołgi wyładowane ciężką do przyswojenia treścią.

Nie napiszę tutaj biografii, z długim opisem mojej osoby, ze wszystkimi tymi niepotrzebnymi niuansami, pozdrowieniami dla rodziny, słitaśnymi emotami i innymi duperelami. Po pierwsze, nie jest to istotne, po drugie, aktualnie nie mam czytelników, więc mam jeszcze dużo czasu na dopisanie czegoś, po trzecie - jak już osiągnę sukces, to informację o mnie będą sprzedawały się jak ciepłe bułeczki, hehe. 

Jak sama nazwa wskazuje, blog będzie krążył wokół rapu, zarówno polskiego, jak i amerykańskiego. Będę jednak poruszał także wiele innych tematów, zarówno dotyczących innych rodzajów muzyki, co by wam się od hip hopku nie poprzewracało, jak i zupełnie innych rzeczy, np. kosza. Jak mi się będzie nudziło, to walnę nawet przepis na ciasto (zepsułem niespodziankę ...).
Nie obiecuje regularnych recek, gigabajtowych esejów i tak dalej; jak złapie mnie wena, to napisze to, na co mam ochotę, jak Wena wyda płytę, to pewnie też o tym wspomnę. Pewnie wiele wpisów będzie się zaczynało od "z cyklu dobre rapsy", "z cyklu dobre bity", "z cyklu marne śpiewaki i pierdolone żarty tej sceny", nie wczuwajcie się w to jednak za bardzo, bo równie dobrze może być tyle cyklów, co wpisów.

Jeśli chodzi o sprawy techniczne, u góry widać ładny, chwytający za serce obrazek, który ma za zadanie przyciągnięcie rzeszy truskulii  i wrażliwych nastolatek podbijających oglądalność bloga, a także odstraszenie fanów Lil Wayne'a (pozdro Lukii jak to czytasz). Nie znaczy to, że moje wpisy będą równie słodkie jak to logo, ba - nie znaczy to nawet, że jakiekolwiek wpisy się pojawią, równie dobrze mogę odłączyć kabel od komputera i cały ten niedokończony post pójdzie się króliczyć.

Po prawo macie kilka gadżetów, pewnie jeszcze jakieś dodam; można przechodzić pomiędzy stronami (na razie wybór jak za prl'u), wbić na mój rate your music, na razie pusty (będą starał się na bieżąco dodawać tam oceny za opisywane tu płyty + za inne, o których może nawet nie wspomnę), a także wejść na moje konto na lastfm i zobaczyć, czemu to ja piszę bloga związanego z muzyką, a nie ty. Prócz tego jest liczba wyświetleń, którą na razie powiększam tylko ja, liczne grono niewidzialnych obserwatorów i zakładka "o mnie", która raczej pozostanie pusta.

Na razie to chyba tyle. Niebawem kolejny wpis, może do końca świata w 2012 się wyrobię. Na razie czekajcie dzielnie jak wasz idol na wygraną w superjedynkach. yoł.